Pomimo kilkukrotnych wyjazdów do Azji to Chiny zawsze leżały poza kręgiem naszych zainteresowań podróżniczych. Opinie że jest to kraj trudny do zwiedzania z racji olbrzymich odległości między miastami, oraz kłopotów z komunikacją (najwyżej że biegle włada się na przykład językiem mandaryńskim) nie zachęcały do wyjazdu. Jednakże zdecydowaliśmy się. Kupiliśmy dwa bilety do Pekinu z powrotem za miesiąc. Lektura kilkunastu książek, rezerwacja hotelu na krótki pobyt w Pekinie. Lecimy.
Wizyta w Chinach była delikatnie mówiąc pełna niespodzianek. Chiny to kraj w którym wiele rzeczy jest na pokaz, a ukazuje swoje prawdziwe oblicze kawałek po kawałku z każdym dniem. Ciągle żywy duch Mao unoszący się nad placem Tienanmen, pozostałości z czasów Wielkiego Skoku po amatorskich hutach żelaza w wioskach na południu kraju kontrastują z nowoczesnym parkiem olimpijskim i wspaniałym lotniskiem rodem z XXII wieku. Uśmiechy Chińczyków witające przybyszy z plakatów widziane w Pekinie, zaczynają wydawać się wyjątkowo nieszczere gdy w trzynastym hotelu pod rząd Zhengzhou dowiadujemy się że Nie-Chińczycy mają się wynosić, bo ich nie obsługujemy. A miało być tak światowo i nowocześnie. Kraj w którym władza dba aby obywatele zbyt chętnie się nie przemieszczali organizując specyficzny system zakupu biletów na pociągi, które stanowią podstawę transportu w tym olbrzymim kraju. Krótko mówiąc codziennie nowe zaskoczenia, nowa walka o zrealizowanie celów podróży, ale także piękne miejsca takie jak Yangshuo i tarasy ryżowe. Nowoczesny kraj w którym są równi i równiejsi, w którym widzimy jak kobieta otrzymuje cios w głowę od przemiłego pana w wymiętej koszuli na środku głównego dworca w Pekinie, a policjant odpycha pobitą po zobaczeniu legitymacji bijącego. Kraj warty zobaczenia, ale czy zasługujący na ponowny przyjazd? Kwestia dyskusyjna.
Podróż rozpoczęliśmy w Pekinie skąd zrobiliśmy wycieczkę na Wielki Mur do miejscowości Mutiyuan. Następnie przejechaliśmy pociągiem na północ od stolicy do letniej rezydencji cesarskiej w Chengde. Dalsza podróż odbywała się już w kierunku południowym. Przejechaliśmy do miasteczka Pingayo które zachowało szesnastowieczny wygląd, oraz do słynnego klasztoru Shaolin i słynnych jaskiń Longmen. Po dłuższej podróży pociągiem dotarliśmy do miasta Guilin gdzie czekała nas przeprawa tratwami do pięknie położonego miasteczka Yangshuo. Po zwiedzeniu malowniczych okolic wybraliśmy się na tarasy ryżowe w Longshen. Zmęczeni codziennymi trudami zdobywania biletów, podróży oraz kontaktów z Chińczykami wróciliśmy do Pekinu. Mieliśmy jeszcze w planach wizytę w wiszących klasztorach oddalonych o kilkaset kilometrów od stolicy, ale brak dostępnych biletów i codzienna walka z otaczającą nas rzeczywistością zmusiła nas do kapitulacji.
Zapraszamy na pokaz zdjęć z miesięcznego pobytu w Chinach. 21 maja o godzinie 19-00 w Klubie Podróżnik na ulicy Felińskiego 37 w Warszawie.