Spotkanie IV

W roku 2008 minęło 35 lat od czasu gdy w niedzielny poranek 9 września 1973 roku na Rynku w Jeleniej Górze gen. Nowak uderzał nas szablą w ramię i nadawał nam stopień podporucznika. Po czterech latach spędzonych za bramą „Pod jeleniami” skończyliśmy tym samym zmaganie się z wojskowymi przeciwnościami losu wyrażanymi od rana do wieczora przedziwnymi pomysłami mjr Kota i dowódców plutonów a ponadto w godzinach zajęć dydaktycznych – z poleceniami wykładowców przeróżnych, mniej lub bardziej niepotrzebnych, przedmiotów. Po trudach i znojach życia podchorążego otrzymaliśmy wreszcie stopień oficerski i tytuł inżyniera-dowódcy, i zaczynaliśmy swoją karierę oficerską. Stanowiska generalskie w Wojsku Polskim i Układzie Warszawskim zdawały się czekać na nas. Przynajmniej tak mogło się wydawać… Trzydzieści pięć lat później prawie trzydziestu byłych podchorążych pierwszego rocznika WOSR spotkało się po raz czwarty.

Czwarte spotkanie miało miejsce już nie w w jedynym pozostałym w gestii AMW koszarowcu „Przy torach”, gdzie za naszych czasów urzędowała 1 kompania. Dzięki staraniom i układom Jurka Balcerkowskiego zostaliśmy zakwaterowani na jedynym nadającym się do zamieszkania drugim piętrze. (Budynek naszej kompani, podobnie jak pozostałe koszarowce, został przerobiony na budynek mieszkalny z balkonikami na plac apelowy i na ogrodzenie. Przy wejściach pojawiły się domofony, ale podłogi korytarzy nadal pokryte są poniemiecką terakotą!

Przebieg czwartego spotkania nie odbiegał znacząco od spotkań poprzednich. Zdecydowana większość przybyła do Jeleniej w piątkowe popołudnie. Niektórzy przywieźli okazałe „wałówki” oraz „szkło”. Przybywających witano serdecznie i wylewnie. Sala świetlicy mimo częściowego zdewastowania posiadała kilkanaście stołów i krzeseł, co umożliwiło nieformalne, spontaniczne spotkanie przy kieliszku w trakcie którego na wniosek Zbyszka Janosia podjęliśmy zobowiązanie o przybyciu na spotkanie koleżeńskie do Jeleniej Góry za lat piętnaście!

Zobowiązanie wspaniałe, ale czy realne???

Bardziej realne wydaje się przyjęcie postanowienia o kolejnym spotkaniu za lat pięć, które koledzy z Jeleniej Góry w osobach Jurka i Zbyszka przyrzekli zorganizować.

Piątkowe potkanie dla większości przeciągnęło się do późna w nocy, a dla niektórych zakończyło się nad ranem po nieco wydłużonym nocnym spacerze po Jeleniej Górze …

W sobotę po śniadaniu pojechaliśmy do Kowar do Parku Miniatur Zabytków Dolnego Śląska – wspaniałego dzieła naszego kolegi Mariana Piaseckiego (odszedł z wojska na drugim roku podchorążówki ze względów zdrowotnych; dziś widać, że z pożytkiem dla siebie i społeczeństwa Dolnego Śląska). Marek, przywitał nas na parkingu i w mig zorientował się, że nocne Polaków rozmowy skutkują stanowczą potrzebą niezwłocznego łyknięcia sporej dawki piwka – polecił więc poczęstować nas tym napojem (lub innym, dla nie widzących potrzeby picia piwa) po czym osobiście oprowadził nas po swoim Parku. Z wielkim zapałem i znawstwem tematu opowiadał barwnie i plastycznie o historii i znaczeniu każdej z przedstawionych w miniaturze budowli oraz dziejach i losach ich twórców i mieszkańców. Po zakończonej prezentacji spora część z nas była po prostu zauroczona zarówno mistrzostwem wykonania miniatur jak i sposobem ich przedstawiania przez Marka. Ma chłop talent!

Wydaje się, że Park Miniatur i przekonywujący prezenter na długo pozostaną nam w pamięci. Tym bardziej, że Marek wyraził życzenie aby Park stał się bazą wypadową naszej kompanii!

Po powrocie do kompleksu „Pod Jeleniami” wykonaliśmy sobie tradycyjnie pod bramą wejściową pamiątkowe zdjęcia. Tym razem nie było umyślnego fotografa. W jego rolę wcielił się Andrzej Lipiecki, a także inni koledzy, którzy pstrykali swoimi cyfrówkami dziesiątki zdjęć. Mam nadzieję, że spośród wielu uda się wybrać i zamieścić na stronie takie, które najbardziej oddadzą istotę sprawy – „nasze gęby” w trzydzieści pięć lat po promocji.

 

IV zjazd 2008 1 Od lewej:
Władysław Hajkowski, Zdzisław Głowacki, Stanisław Pabin, Karol Walczak, Władysław Bardoń, Ireneusz Góralik, Tadeusz Włodarczyk, za nim Henryk Wiśniewski, Hilary Sagun, Józef Rutkowski, Jerzy Balcerkowski, Jan Pietrzak, Wojciech Sieroń, Stanisław Cywiński, Tomasz Owczarski, Jan Siekiera, Andrzej Nogal, Józef Leja, Adam Sikorski, Bogusław Bossowski, Zbigniew Deręgowski, Andrzej Lipiecki.
 

 

Około 16.00 w świetlicy (a raczej w tym co kiedyś było świetlicą) rozpoczęła się obiadokolacja zakończona późno w nocy, w trakcie której każdy z kolegów przedstawiał pokrótce swoje aktualne miejsce na ziemi, w społeczeństwie i w rodzinie – nie koniecznie w takiej kolejności. Prezentacja przebiegała wg sprawdzonej od lat metody: Tadziu Włodarczyk odczytywał kolejno nazwiska a obecny na spotkaniu wyczytany były podchorąży lub gdy go nie było któryś z kolegów w jego imieniu zabierał głos.

Jak wynika z prezentacji trzydzieści pięć lat po Promocji już nikt z nas nie nosi wojskowego munduru, choć niektórzy nadal pracują w różnych strukturach resortu obrony narodowej, ale już jako pracownicy cywilni wojska.

Niestety aż jedenastu spośród nas odeszło na wieczną wartę.

Zaledwie jeden z nas – Zbyszek Janoś – zdobył szlify generalskie!

Dwóch innych – Janek Siekiera i Janusz Bogusz – odeszli z wojska z etatów generalskich.

Czterech z nas zdobyło tytuł doktora: Jan Walkowiak, Tadeusz Dul, Henryk Król, Józef Drabarek.

Jedenastu z nas zakończyło przygodę z wojskiem w stopniu pułkownika: Jurek Balcerkowski, Janusz Bogusz, Bogdan Główczyński, Henryk Komorowski, Zbyszek Krawczyk, Ryszard Kwas, Józek Leja, Józek Reszczyński, Janek Siekiera, Stefan Stefański i Karol Walczak.

Kilkoro z nas pracuje z zadowoleniem na tzw. etacie na różnych stanowiskach w różnych instytucjach państwowych – centralnych i terenowych.

Kilkoro od lat prowadzi z powodzeniem własny „interes” lub współuczestniczy w biznesie prowadzonym przez dzieci.

Jednakże wielu byłych podchorążych pierwszej promocji WOSR, szczególnie tych którzy niedawno odeszli z wojska i mają niezłe emerytury, w roku 2008 wiedzie spokojny żywot emeryta. Pielęgnuje kwiatki, pomaga wychowywać wnuki i wyprowadza psy na długie spacery. Czasem też zagląda na naszą stronę poświęconą 2 kompanii podchorążych lub na galerię zdjęć związanych z naszą kompanią i naszymi kolegami prowadzoną przez Tadzia Dula na stronie RADARu…

Niedzielny poranek przywitał nas deszczykiem i przed śniadaniem wyglądało na to, że tym razem nie pójdziemy na „Perłę Zachodu”. Na szczęście po śniadaniu nieco wypogodziło się i zdecydowana większość uczestników spotkania udała się na spacer. Poszliśmy drogą przez most kolejowy. Pociągi jeżdżą tu raczej nieczęsto więc idąc nie podejrzewaliśmy że przeżyjemy niespodziewaną „przygodę”. Gdy część kolegów była juz na moście a część właśnie się doń zbliżała usłyszeliśmy, że od od strony Jeleniej Góry jedzie pociąg. Przeszliśmy się żwawo na lewy tor. Niestety pociąg też jechał po lewym torze! Na szczęście wszyscy zdążyli jakoś oddalić się od szyn na bezpieczną odległość. Gdy już schodziliśmy z mostu od strony Szklarskiej Poręby ponownie pojawił sie pociąg i znów na lewym torze (w stosunku do kierunku jazdy). Ponownie w bardzo szybkim tempie odsunęliśmy się z powodzeniem od toru na bezpieczną odległość.

Po tradycyjnym piwku spożywanym tym razem na świeżym powietrzu powróciliśmy na teren byłej WOSR (już nie przez most kolejowy) i około południa rozjechaliśmy się do domów. Żegnając się życzyliśmy sobie kolejnych spotkań (w podobnym zdrowiu jak obecnie) za lat 5, 10, 15,…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *